czwartek, 22 lipca 2010

Zespół ds. wyjaśnienia katastrofy Smoleńskiej- jedna jedyna prawdziwa prawda

Więc było to tak...zespół ds. wyjaśnienia katastrofy ustalił:
Już na lotnisku, przez klapy kół na pokład samolotu dostał się oddział około 8 krasnoludków. Oczywiście nie jesteśmy pewni tego, czy to miało miejsce i czy w ogóle krasnoludki istnieją ale mamy informacje z pewnych źródeł, że tak. Te same źródła których wyjawić nie możemy, donoszą że krasnoludki wysłane zostały przez no..oczywiście Tuska i Komorowskiego. Oni przecież mieli najwięcej korzyści ze śmierci Leszka. Oczywiście Rosjanie wiedzieli o tych krasnoludkach, dlatego nie chcą przekazać nam reszty dokumentów. Wskazuje na to, nagłe przedłużenie dochodzenia prowadzonego przez Rosyjską Prokuraturę.
Mówi się też o tym że na pokładzie znajdowała się zła Dusza, Duch, Duszek (każdy chyba kiedyś miał do czynienia z taką Duszą), jednego z członków Wermachtu, nieoficjalnie mówi się o dziadku Tuska. Zespół już zajmuję się tymi doniesieniami. Redaktorzy Gazety Polskiej i specjaliści z Radia Maryja, mają ocenić prawdopodobieństwo ataku mentalnego Ducha, na Lecha Kaczyńskiego (muszą już zacząć mydlić oczy zanim wyjdzie na jaw że to Leszek kazał lądować)lub pilota. Nie wyklucza się również spisku z amerykanami, jak wiemy odmówili oni pomocy w sprawie możliwości wygenerowania sztucznej mgły nad lotniskiem w celu zdezorientowania załogi.
Najnowsze doniesienia prasowe mówią również że samolot TU-154, po zakończeniu remontu generalnego miał sporo usterek technicznych. Oczywiste jest że można by dalece przypuszczać wręcz podejrzewać, a nawet być prawie pewnym tego że mogło to w jakiś bliżej niewyjaśniony sposób wpłynąć na fakt zaistnienia mgły na lotnisku, i zachowania się dziwnego załogi co doprowadziło do tej Zbrodni, przepraszam katastrofy. Można by również luźno i zupełnie niezobowiązująco domniemywać że gdyby pan minister Szczygło, dokończył przetarg na nowe maszyny, też tej katastrofy by nie było. Więc zupełnie tylko przypuszczając można by powiedzieć że wszyscy co we wcześniejszych wyborach głosowali na PO, mają krew Prezydenta na rękach. To są oczywiście takie sprawy na gorąco z pierwszego dnia działania komisji, ,więc nie oczekujmy jakiś pewniaków. Więcej informacji będziemy udzielać wraz z ukazującymi się artykułami prasowymi. (zostaje nam mieć nadzieję że Pan Antoni, nie zobaczy w telewizji Władcy Pierścieni lub Agenta 007)

środa, 21 lipca 2010

Biuro podróży "Pod Krzyżem Smoleńskim"

Jak co roku, wszystkie duszpasterskie biura podróży powinny przeżywać oblężenie.
W tym sezonie jest inaczej. Gdzie ci wszyscy emeryci i renciści, zachodzą w myślach biznesmeni w sutannach. Gdzie setki chętnych na podróż do Rzymu do grobu Jana Pawła II, i na posłuchanie Benia, czytającego z kartki po polskiemu że wszystkich błogosławi. Czy wszyscy wyjechali na Grunwald? Przeciwnicy Parady Gejów i Lesbijek, mówili przecież że cała Polska jest na Grunwaldzie, a tylko patologiczne wypierdki na paradzie. Ale "Ich" tam nie ma.
Wszyscy są w Warszawie. Pilnują krzyża. Tego Krzyża!!
Po tym jak zostałem nabity w butelkę i pojawiłem się na Krakowskim Przedmieściu w dzień po katastrofie żeby oddać hołd wszystkim ofiarom katastrofy, żałuję że nie przyszedłem z kanapą i telewizorem LCD. Teraz bym siedział w świetle reflektorów i kamer, na szybko skleconym szałasie, otoczony uzbrojonymi w parasolki emerytami, broniącymi mnie przed usunięciem. Wystarczyło by kilka słów o pamięci Lecha i jego małżonki, o morderstwie w Smoleńsku, parę niewinnych kłamstewek i byłbym najlepiej strzeżonym leniem w Polsce, być może tak jak Ojciec Rydzyk, tyle że kaliber postaci nie ten sam. Opodal rzucił bym beret z napisem pilnuję krzyża, zbieram na jedzenie i nie musiałbym się martwić o pieniądze na życie.
Harcerze byli sprytniejsi, ustawili krzyż z napisem, mówiącym o tym, że można go usunąć tylko gdy powstanie w tym miejscu pomnik itp. no i w ten sposób "światły" naród Polski łyknął jak Indor groszki i wziął to sobie do serca.
Wycieczki, czuwania, pielgrzymki, co najmniej jakby słoje w drewnie ukształtowały się w Matkę Boską. A przy okazji wakacje pełną gębą, słońce, upał, prawie plaża. Trochę ceny wysokie, ale nikt nie mówił że będzie za darmo jak podczas żałoby gdy harcerze picie i znicze rozdawali za darmochę(Zniczy zostało troszeczkę z ubiegłorocznej akcji "Znicz"). No ale najważniejsze że pociągiem tego samego dnia można przyjechać i wrócić, bo nocleg to już naprawdę jest drogi. No i całe szczęście że to jest na Krakowskim Przedmieściu, to się chociaż przy okazji Starówkę zobaczy, parę zdjęć i do domu. A ogólnie to jest taka wycieczka bida. Do Smoleńska drogo, daleko i niebezpiecznie, a tutaj jak u siebie, jak w niebie.
Awanturze wydawało by się że nie będzie końca, lecz decyzja o przeniesieniu krzyża już zapadła, ale zastanawiam się ilu krzepkich emerytów przychodziło by na czuwania i modlitwy w styczniu albo lutym. Przywaliło by -30 stopni, wtedy dopiero zaczęły by się pojawiać głosy, że może warto taki krzyż, przenieść gdzieś do ciepłego kościoła. Kontrowersje rozwiały by się w mroźnym zimowym powietrzu.

czwartek, 15 lipca 2010

Tajemnica Jarka - jednak Siusiak

Tak, tytuł mówi wszystko. Przemiana Jarka dobiegła końca. Modlitwy jego najzagorzalszych zwolenników zostały wysłuchane. Obrońcy wiary, Polskości, Matki Boskiej, suwerenności naszych granic, wymodlili wielki Come back Prezesa (nie mylić z popularnym określeniem prezerwatywy). Jarek zdjął w końcu maskę, zrzucił śmieszne ciuszki, znów jest sobą, znów może opluwać, bezpodstawnie oskarżać, głosić teorie od których w racjonalnie myślących umysłach rodzi się lęk. Wróciła z Nim, również stara gwardia. Skończyła się polityka poluzowanych zwieraczy. Już nie będzie resztek kału na marynarce, tak bolących jak trzeba było uśmiechać się przed kamerami, gdy dzisiątki słów cisneły się na usta. Innych słów niż te które były używane podczas kampanii wyborczej. Podczas występów przed kamerami sztabowców Jarka, miało się wrażenie że ktoś zaraz wybuchnie, nie wytrzyma i krzyknie: No co!! Zesrałem się!! Koniec z wyrazem twarzy jakby przed chwilą zrobił laskę swojemu koledze, słodkiej buźki "szkolnego łobuziaka". (najsłodszą taka buźkę miał lider SLD, Pan Napieralski).
Zaczyna się wojna totalna. PiS złapał wiatr w żagle, nabrał miliony Polaków na politykę pokoju i chce wydoić swoją trzódkę w przyszłych wyborach. Komisje śledcze, "Katastrofa Smoleńska", PiS-owcy, chcą tylko "prawdy" Jedynej prawdziwej. Jakiej? Politycy PO, sterowali ustawami hazardowymi, a wyniki dochodzenia w sprawie Smoleńska nie ma znaczenia. Bohater narodowy, najpracowitsza głowa Państwa w Europie, mąż stanu, światły Człowiek, Lech Kaczyński został zamordowany przez spisek Tusk-Putin, przez zaniedbania rządu PO, podczas pełnienia Bohaterskich obowiązków głowy państwa, i już.

środa, 14 lipca 2010

Commando - najtwardszy z najtwardszych

Parę dni temu, miałem niebywałą okazje zobaczyć w telewizorze, po 15 latach przerwy film Commando. Niebywałe wrażenie zrobiła na mnie forma Arnolda Schwarzeneggera z tamtych czasów. Olbrzym, bez grama tłuszczu z pięknie wyrzeźbioną sylwetką. Niestety, na tym kończy się cały urok tego filmu. Aktorstwo Arnolda w tamtego okresu jego kariery, odbiegało znacznie od średniej światowej. Tępy wyraz twarzy, przewidywalne zachowania i ruchy, dialogi "czytane" z kartki, no naprawdę średni poziom. Gwoździem do trumny filmu stały się efekty specjalne. Skaczący do bagna z wysokości 50 metrów bohater zapada się do pasa w bagno. Rozumiem że Arnold był już w tym czasie gwiazdą i nie chciał się mocno zamoczyć, ale to pachnie mocna tandetą. Wybuchające bez powodu na szybko sklecone budynki, akrobatyczne popisy Arniego strzelającego z M-60, rabatki z róż wytrzymujące ostrzał z broni maszynowej służące za schronieni dla atakującego furiata, oraz przeciwpancerne liście na drzewach. Wszystko okraszone niezmiennym wyrazem twarzy bohatera, niezależnie czy strzela czy wbija siekierę w głowę. Lufa karabinów latają na lewo i prawo z prędkością dźwięku, cudem wydaję się że ktokolwiek, cokolwiek trafia. Trup ściele się gęsto, od razu przypomina się parodia tych scen chyba w filmie "Hot Shots". Pomimo że była to parodia wyglądała identycznie jak film oryginalny. Żołnierze padają jak baletnice, lub zawodnicy w tańcu synchronicznym.
Staram się wyobrazić sobie reżysera krzyczącego po zakończeniu ujęcia "Zajebiście, stary co za scena, mistrzostwo...mamy to..", i resztę obsługi niesioną optymizmem reżysera płynie w ta tandetę, z miną zwycięscy podnoszących kciuk do góry.
Tak więc nasuwa mi się taka prawda, że lepiej starych filmów i gier nie odgrzebywać na światło dzienne. Niech pozostaną w naszych pamięciach jako super filmy i gry, klasyki wszech czasów, będziemy mogli wtedy z nostalgia je wspominać.

poniedziałek, 5 lipca 2010

Kamień z serca i cuda, cudeńka

Zmęczony toczącą się kampanią wyborczą, nie zauważyłem jak zaczyna mi być obojętny wynik tych wyborów. Jedynym materiałem pędnym była moja osobista niechęć do sekty zwanej Pis. Zatwardziałych oszustów, naciągających rzeczywistość lepiej od Matrixa.
Wczoraj, a właściwie dzisiaj w nocy, Państwowa Komisja Wyborcza podała że Jarek wyprzedził Bronka. Noc moja była niespokojna, tym z większym niepokojem i obawom sprawdzałem rano wyniki. No i udało się. Udał się wygrać, lecz stało się to mała ilością głosów. Jarkowi i jego sztabowi udało się oszukać prawie 48% głosujących Polaków. Ciekawostką jest to że większość z głosujących na Jarka, wstydzi się w towarzystwie swoich sympatii wyborczych. Najzwyczajniej kantuje swoją rodzinę, przyjaciół, znajomych. "Nie no ja na tego debila Jarka to nie zagłosuje, co ten Pis robi...bla, bla, bla", kłamstwo tej partii idzie od samych dołów. Jak już jest w komisji wyborczej, z lekkimi wyrzutami sumienia że wszystkich dookoła oszukał, ale bez chwili zawahania skreśla Jarka. No ale przecież za komuny połowa Polaków donosiła na drugą połowę i też udawała że to na niego donoszą. Więc można się przyzwyczaić do takiej polityki kameleona. Zastanówcie się ile z osób wam znanych zapowiedziało że poprze Jarka? I jak to się stało, że prawie co druga osoba na niego zagłosowała?
Wszyscy jesteście podejrzani...