Strony

poniedziałek, 1 marca 2010

Ciężki żywot farmera

Myślicie, że zalane wodą miasteczko, lub zasypane śniegiem miasto to jest problem?
Wyobraźcie sobie miasteczko na południu Stanów Zjednoczonych. Około 10 tysięcy mieszkańców wiedzie spokojny żywot. Szeryfem jest przypakowany, opalony koleś a jednym ze strażaków też jest facet jak z okładki Men's Health. Mieszka tam też sobie kobieta, zazwyczaj blondynka, wiek około 30-35 lat. Ma dwoje słodkich dzieci, które uczą się w pobliskiej szkole. Musi być chłopiec, zazwyczaj młodszy od siostry. No i pies. Męża nie ma, był policjantem ale zginął na służbie. Ona świetnie daje sobie radę, twarda z niej sztuka. Pomaga jej wyżej wspomniany policjant lub strażak (wszystko zależy od konfiguracji i potrzeby). Oczywiście oni jeżdżą nowymi wielkimi Pickupami, ona starą terenówką..... Jest również burmistrz, który nigdy w nic nie wierzy, zależy mu tylko na wynikach wyborów i kasie.
Już wam to coś mówi?
Żyli by sobie tak cały czas gdyby nie fakt, że niedaleko miasteczka znajdowała się elektrownia atomowa, w której działy się dziwne rzeczy.
W Czarnobylu, walnęło, stuknęło i po robocie, tutaj sprawa nie jest taka prosta.
Zaczęło się od morderczych pszczół, które zaatakowały miasteczko. Żądliły jak szalone wszystko, co spotkały na swojej drodze. Dziwnym trafem w to miejsce zleciały się pszczoły z całych stanów. Po prostu tragedia. Gdyby nie nasi bohaterowie, miasteczko przestałoby istnieć.
Podobnie działo się, gdy to samo miasteczko, parę miesięcy później zaatakowała mordercza szarańcza. Zeżarła by wszystko łącznie z bydłem gdyby nie szybka reakcja i trafne działania naszej wesołej gromadki.
Ile oni mają energii, jacy oni są niezłomni. Ten naród w takich sytuacjach łączy się i wychodzi naprzeciw największym nawet przeciwnością losu. My, Polacy mamy podobnie, tylko że u nas zazwyczaj niestety,, mamy realnych przeciwników.
Gdyby węże myślały, na pewno zadałyby sobie pytanie: po jaki chuj wlazły do tego miasta. Zebrały się w jaskiniach, (jaskinie te zupełnie przypadkowo spenetrował syn bohaterki razem z psem, odkrył węże, ale burmistrz im nie uwierzył) i zaczęły po kolei, pomalutku zabijać mieszkańców. Żarły jak wściekłe wszystko i wszystkich, a były ich tysiące. W jakiś kosmiczny i nie wyjaśniony sposób dostawały się do klimatyzatorów, lodówek, opakowań na jedzenie, forsowały zamki w drzwiach samochodowych i demolowały pobliskie sklepy. W mieście panika. Oczywiście zostały wytępione.
Ręce opadły wszystkim, gdy okazało się, że w jaskini nieopodal tej gdzie żyły zmutowane węże, znajdowało się jakieś dwa miliony pająków wielkości psa, a niektóre nawet wielkości samochodów. Mordercze ślimaki, karaluchy giganty oraz przeprogramowane zbuntowane maszyny na nikim już nie zrobiły wrażenia. W rzekach pływają piranie i pijawki giganty, a aligatory wielkości batyskafu terroryzują pobliskie miasteczko. Oczywiście paru farmerów z tego miasteczka brało udział w odparciu ataków kosmitów na ziemie. Ale to już inna bajka.
Wszystko to okraszone trzepoczącą flaga, kilkoma spalonymi samochodami, łańcuchem splecionych rąk i słodkim buziakiem głównych bohaterów.
Tak to niestety już w życiu i wyobraźni ludzi jest. Jak nie masz wrogów na terenie własnego kraju, to musisz sobie ich wymyślać. Jedni robią to lepiej inni gorzej, ale chodzi o jedno przesłanie: Nie myślcie sobie że u nas jest tak słodko.

3 komentarze:

  1. Mordercze pszczoły, Atak morderczych ślimaków, arachnofobia, Mordercza szarańcza, Atak Piranii i chyba Mordercze pijawki, same klasyki...:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest jeszcze atak pajakow gigantow. Poza tym Ziom zapomniales o Zolnierzach Galaktyki

    OdpowiedzUsuń