poniedziałek, 6 września 2010

Zakłamani Polaczkowie

Z historycznego punktu widzenia tytuł ten odzwierciedla prawdę o dużej części naszego cudownego narodu. Od wieków naród służalczo oddany władzy.  Nie rządom, królom i władcom, tylko władzy, nad drugim człowiekiem. Grupa zwolenników Jarosława Kaczyńskiego ma poczucie władzy, jak kiedyś przekupiona szlachta, jak kapo w obozach koncentracyjnych, jak ubeccy oficerowie, teraz posłowie. W swoim życiu nigdy nic nie znaczyli, znaczyć nie będą,  ale przez chwile mieli lub wydaje im się że mają władzę. Swoiste 5 minut, występ w Mam talent. Wydarzenie wczorajszego wieczoru spod Pałacu Prezydenckiego udowodniło, jak polaczków swędzi ręka do bycia władcą i sędzią. Dwóch młodych ludzi, okrzykniętych narkomanami, pijakami i złodziejami, wysłannikami Komorowskiego, zostało zaatakowanych przez zwolenników budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego na miejscu krzyża. Nie oceniam, może ci młodzi ludzie, byli narkomanami, wysłannikami Komorowskiego odurzonymi środkami psychoaktywnymi, i atakowali tych biednych bezdomnych co już po ciepłych kanałach nie mogą siedzieć tylko muszą sterczeć przed Pałacem. Bardziej ciekawi mnie jednak zachowanie tłumu. Z tłumu, zupełnie przypadkowo znajdujących się tam przechodniów i gapiów, wyłoniły się dwie grupy. Grupa gotowych do ukamienowania tych 2 młodych ludzi fanatyków obrońców, którzy incognito pod pozorem wieczornego spaceru tylko czekali na taką awanturę. Niedziele sprzyja takim rodzinnym eskapadą, dla relaksu i odprężenia można iść i się poszarpać pod pałacem. Gdyby nie spore rozmiary jednego z tych chłopaków na pewno skończyło by się to linczem i rozlewem krwi dla nich dwojga. Podniecony dziadek, po raz pierwszy od dziesięciu lat ze sterczącą fujarą, biegał z megafonem i podjudzał ludzi, jak mu się to podobało, jego krzyk i głos słyszały setki ludzi. Miał władzę. Na końcu języka miał słowa: zabijcie ich!! Już kiedyś wspominałem o tych ludziach. Przed wyborami prezydenckimi można było spotkać się ze zjawiskiem wstydu wyborczego. Zapytani nie przyznawali się do swoich preferencji wyborczych, lub je zdecydowanie negowali. Tak, tak to właśnie ten przypadkowy tłumek.
Drugą grupą byli ludzie tzw. przygotowani na wszystko. Uzbrojeni w zdobycze techniki, zakupione u operatorów telefonii komórkowej za 1 zł, reporterzy amatorzy. Nagle jak na głosowaniu z sejmie, podniósł się las rąk, podekscytowani zajściem jakie miało miejsce nagrywają, robią zdjęcia, biją piane. Emocje nie mniejsze niż u obrońców, aż kipi. Rany ale było by świetnie jak by się pozabijali, byśmy mieli ze znajomymi niezły ubaw na imprezie, no i mogli by odrobić lekcje na Naszej klasie, albo facebooku.
Prawda jest taka, że im większy tłum tym zacieklejsza obrona. Zauważył ktoś, że wrogów było tylko 2??
Reszta miała czapkę niewidkę, neutralne obślizgłe, żądne zamieszania NIC!!
A jak to mówiła moja Pani od historii, "Tylko świnie nie mają własnego zdania".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz