poniedziałek, 15 marca 2010

Prosto od Tomasza Zimocha

Postanowiłem skomentować wczorajsze załamanie pogody słowami podobnymi do naszego komentatora Tomasza Zimocha. Można czytać bez znaków interpunkcyjnych.
Proszę państwa co za scena, szalone płatki w pogańskim tańcu, co za wyścig, co za mordercza rywalizacja, który płatek pierwszy dotknie ziemi? Ten, ten czy tamten? Ściana śniegu niczym suknia tancerki, pląsa na arenie nieba. Nieprawdopodobne figury, proszę państwa, co za warstwa już mamy 10 centymetrów, ale to nie wszystko, ile jeszcze, ile się pytam jeszcze tych płatków zstąpi z tego nieba, czy znowu będzie paraliż, czy znowu nasi drogowcy niczym niewidome dziecięta będą macać pługami niczym dłońmi śnieg, nie powodując żadnego polepszenia się sytuacji. Po raz kolejny oglądać będziemy balet samochodów na drogach, mrugające światła jak na dyskotece w latach 80-tych. W szaleńczym tańcu, w ostatecznym pląsie na śniegu różnokolorowe auta, a właściwie ich kierowcy walczą o życie. Co za wyrazy twarzy, co za napięcie, chwila spokoju, odprężenia i znów, znów się zaczęło z potrójną siła. Jak armagedon, jak zima stulecia, niektórzy nie pamiętają 77 rok, zima stulecia, tu jest tak samo, tu jest tak samo śnieżnie....
Tak się zima kończy, mam nadzieje że już ostatecznie. Chyba wszyscy mamy jej już powyżej dziurek w nosie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz