wtorek, 9 lutego 2010

Cud na Haiti

na Haiti, po 27 dniach pod gruzami, odnaleziono żywego 28 letniego mężczyznę.
To wydarzenie zostało okrzyknięte cudem! Czy to rzeczywiście był cud?
Może ten człowiek trenował przez parę lat głodówki wieloetapowe, albo był w śpiączce i jego organizm nie potrzebował normalnych dawki wody i energii? Może zasypał się trzy, cztery dni temu, bo chciał zrobić karierę "dotkniętego ręką boga"?
Rozmawiałem z kumplem, na temat tego "cudu". Pytanie jest jedno. Czy dla tych kilku dziesięciu "cudów" potrzebny jest podkład z mięska? Tak kiele 200 000 zabitych i zaginionych, chaos, gwałty i morderstwa? Czy Haitańczycy za słabo wierzyli w boga?
Jeżeli w rękach boga jest pomoc zasypanym, to czy w jego rękach był los tych biednych ludzi?
Czy gdy w podupadającej parafii katolickiej, gdzieś w Polsce, jeden ksiądz podczas mszy, nasmarka krwią na opłatek, a drugi go wyjmie po powrocie z urlopu i stwierdzi ze to cud, to jest to cud? Czy może zabieg marketingowy, mający na celu ściągnięcie do miasta turystów, mediów, kleru i uwagi szefa księży, Papieża?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz