poniedziałek, 1 lutego 2010

Katar

Katar. Nie, nie, nie chodzi o ten bogaty kraj na bliskim wschodzie.
W tytule użyłem potocznie używanej nazwy. Fachowa źle odczytana, mogła by wzbudzić niesmak. Nieżyt..
Chodzi o dolegliwość dotyczącą 99% populacji ludzkiej (nie wiem kim jest ten 1%, ale zakładam że tacy są).
Dźwięk wciąganego gila, to chyba jeden z najlepiej rozpoznawalnych dźwięków na świecie. Odgłos ten ogólnie przyjęty, za nie przyzwoity, często obrzydliwy. Wyjątki stanowią poszczególne warstwy społeczne lub kultury.
Jak przystało na tak znaną dolegliwość przywarło do niego, a właściwie to jego skutków wiele przydomków. Smark, glut, gil, ośmiornica, flegma to tylko niektóre z nich.
Ilości odmian kataru, nie powstydził by się żaden botanik.
Mamy, mordercze katary, zatykające 2 dziurki jak betonem, ani smarkanie, ani wciąganie nic nie daje. Przez niewielkie dziurki w masie gilowej dostaje się powietrze wyrównując ciśnienie, powodując że w głowie piszczy. Brak smaku, węchu ból zatok może doprowadzić do szaleństwa.
Niewiele lepszym katarem jest woda z nosa. Chyba w tym przypadku nic tłumaczyć nie muszę. Ten katar jest porostu non stop. Gdyby ktoś kiedyś robił gre RPG w rzeczywistości po wybuchu jądrowym, taka postać była by chyba najczęściej wybieraną specjalnością. Wody zawsze dostatek...
Dobry jest też ten co nie daje spać. Niby każdy z nich nie daje ale ten jest wyjątkowy. Łączy w sobie wszystkie odmiany, na zmianę. Suchość w ustach, połowa powonienia odcięta, woda leje ci się z nosa. Wstajesz żeby wydmuchać nos...słyszysz ślurp i już ta dziurka jest wolna a zatkana druga. Zajebiście!! Dmuchasz w chustę, rozrywa ci płuca i głowę..a ilość wysmarkanego towaru ledwo ci ci się mieści w chusteczce.
Prawdziwi farciarze mają katar cały rok, na przykład alergicy. Podrażniony nos, podatny jest na byle pyłek powodujący nieodłączne przy katarze kichanie. Najlepsi w swojej kategorii, potrafią wywalić z ust 10 razy na minute ślinę z prędkością przekraczającą prędkość dźwięku!! Najfajniej jest gdy prowadzisz samochód, trach i musisz zamknąć oczy. Dobrze jak nie na smarkałeś na szybę lub ubranie, no i cud jak przeżyłeś na jezdni. No i to przysłowiowe na zdrowie!! Średnio po piątym razie przestaje się komuś życzyć na zdrowie, tylko śmierci, oczywiście pod nosem, wyładowując się na ulubionej w pracy grze online.
Oczywiście istnieją również środki farmakologiczne pomagające w zlikwidowaniu uporczywego kataru. Są to super zajebiste krople do nosa, po których błony śluzowe masz tak wysuszone że masz ochotę naładować sobie gila z powrotem do nosa, a zatoki bolą bardziej niż przed ich użyciem. Ale fakt, kataru nie ma. Ja osobiście najbardziej lubię tabletki np. akatar albo coś takiego. Na ulotce napisali że nie można prowadzić pojazdów mechanicznych, a mi właściwie nic nie było, tyle że miałem problem z doliczeniu do dziesięciu, a myślenie powyżej 2 sekund powodowało ciężką do opanowania senność, no i klasycznie ból zatok. Ale, kataru nie było.
Co więc wybrać? Kichanie, będące połączeniem przewlekłej dolegliwości i sportów ekstremalnych, czy środki farmakologiczne, które gdyby nie były tak drogie służyły by do odurzania się przez większość narkomanów?
Wybór i ocena należy do ciebie!!

2 komentarze:

  1. Ziom, a pamietasz w 7 klasie takiego smarka co potrafiles go miec az do brody i wciagnac calego spowrotem do nosa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałbym napisać że nie pamiętam...:)

    OdpowiedzUsuń